Opis forum
Ja napisałam z Howsre
Więc jeśli pozwolisz je zacytuję (:
"Pewnego słonecznego popołudnia już po modlitwie zgromadzonych , na świat przyszedł mały źrebak.Ciąża klaczy była bardzo zagrożona więc tylko cud mógł ocalić źrebaka i jego matkę.Ale wreszcie się stało.Rok oczekiwania i wreszcie , radość ogarnęła wszystkich mieszkańców miasteczka Salem.Źrebię było bardzo drobne i malutkie lecz i tak wszyscy go pokochali , ponieważ było to już ostatnie potomstwo tej klaczy.Śmierć zbliżała się wielkimi krokami aż wreszcie po paru miesiącach gdy już źrebak nie był karmiony mlekiem matki, nadeszła ta bardzo smutna chwila.Gdy prawdziwy czempion odchodzi ale pozostawia po sobie ślad ,małą istotę która otrzymuję imię po tej klaczy , Albi.Już minęło 3 lata od tego zdarzenia , koń galopuję i skacze przez łąki.A jego matka patrzy się przez błękitne niebo , pełne białych obłoczków.To co to jest najdziwniejszego to, to że koń rodzi się pięknego miesiąca , Czerwca a dokładnie 1 , w dzień dziecka.Gdy koń stał się już dużym , silnym ogierem , wygrywał wszystkie zawody i powoli upodabniał się do jego matki.Gdyby ona tu przebywała , była by dumna że wychowała tak wspaniałego syna.A że Albi obchodził już 4 urodziny dostał małą zabawkę , pajacyka.Tym właśnie pajacykiem bawiła się jego matka.Albi był bardzo szczęśliwy a jego matka razem z nim.Zawsze są upadki i chwile szczęśliwe."
Opowiadanie trochę smutne , jest one o źrebaku.
I jak podoba Wam się ?
Proszę o szczere opinie (:
Offline
No to jak tak to ja wklejam moje
Dzisiaj wstałam i podeszłam do drzwi boksu żeby zobaczyć czy nie ma mojej mamy. Chwileczkę wstałam - sama z własnej nie przymuszonej woli? Nic mnie nie bolało? Byłam zdrowa? Wczoraj lekarze dali mi antybiotyki, ale weterynarz mówił, że pewnie będzie potrzebna transfuzja krwi. - nie wiem co to ale brzmi strasznie. Słyszałam, że to jakaś choroba hemolityczna. Zaczęłam chorować po wypiciu mleka mamusi; nie chciałam wstawać, byłam osowiała i najchętniej bym tylko leżała. Właściciel mówił, że mogę umrzeć. Przypomniało mi się, że dzisiaj w nocy w ogóle nie spałam, tylko myślałam o wszystkim. Nagle usłyszałam kroki i zobaczyłam rękę otwierającą zasuwę. Właściciel wszedł do mojego boksu trzymając coś co założył mi na głowę, uśmiechnął się i wyszedł ze mną z boksu. Znowu zobaczę mamę?! Zaprowadził mnie do niej - była na wielkim ogrodzonym terenie. Swoją drogą nigdy wcześniej tu nie byłam... Było tyle przestrzeni, a na ziemi leżała zielona, piękna i miękka słoma. Zaraz, zaraz to chyba nie słoma! To coś innego... No nic kiedyś posłucham co to jest. Chociaż dzień się jeszcze nie skończył wiedziałam, że będzie najlepszym w moim życiu. Wyzdrowiałam, znów byłam z mamusią i mogłam poznawać ten fascynujący świat. No tak, w końcu to Dzień Dziecka.
- - - - - - - - - -
Wyjaśniam; choroba, o której pisałam polega na tym, że źrebak pijąc mleko matki źle działa na własne czerwone krwinki <jakoś tak>. Jeśli w ciągu 48 godzin nie otrzyma pomocy może zginąć. Przy wczesnej reakcji wystarczą antybiotyki, później potrzeba transfuzji krwi.
To tyle - tekst pod kreską nie należy do opowiadania. Nie kopiować! Nie wzorować się! wszystko wymyśliłam ja - asiamar98.
Offline
Hmm... Zaczęłam pisać, ale coś nie mogę skończyć XD
Zawsze myślałam, że nie można swoich życzeń wypowiadać na głos. Zamiast tego pisałam na kartce, brałam balon i owe życzenie wysyłałam w niebo... Czasami się spełniało, a czasami nie. Z resztą, czy to ważne? Liczy się sama chęć, a ta może zdziałać wszystko...
I tego dnia miałam marzenie. Znaleźć się jak najdalej stąd- z wielkiego, okropnego miasta, w którym było tak głośno, że aż pulsowały mi skronie. Balona pod ręką nie mam, a z resztą chyba dziwnie by wyglądał ktoś, kto chce "zabić" balona o wieżowiec? No, aż tak nienormalna to ja nie jestem.
-Boże, dziewczyno, wszystkim psujesz wycieczkę tym swoim niezadowoleniem.
-Ładna mi wycieczka...- nikt mi nie odpowiedział. Wszyscy wiedzieli, że co jak co, ale wielkich miast nienawidzę, a jak obstawię przy swoim, to nic się zrobić nie da.
Ma ktoś pomysł na c.d.?
Offline